10.12.2010 23:26
GSXR K2 1000
Był rok 2009 jak nabyłem od kolegi GSXRa , kolega malował go całego na czarny. Był po małej przewrotce na bok , kupił go od ziomka który go rozebrał do zera , pomalował ramę na czarno piecowo . Złożył go do kupy , wyjechał na próbę i zaliczył ślizga z Panią która mu wyjechała .... standard . Koleżka dostał kasę z OC i sprzedał maszynę mojemu ziomkowi Rafałowi , który umie sobie pomalować to i owo :P Jak widać na foto wyszło miodzio , malowanie było wzorowane na wersji limited a czarna rama zrobiła resztę.
Motocykl był piękny, i piekielnie szybki , szczególnie dla kogoś kto jeździł GSXF 600 :) . Miałem bardzo duży respekt do tej maszyny , miał cały kolektor akrapovic jedynie brakowało ostatniej puchy która poszła przy ślizgu. Jak wiadomo to zapierdał*** i nie miało dość. Zaczęły się konkretne prędkości , odklejanie mózgu spod dekal , myślenie po powrocie znowu się udało .... Zawsze wsiadałem na gxsra z pewna obawą, czy dziś mnie nie pokarze . Zaczęły się pierwsze wzniosy przedniego koła , nieudolne ... Parę razy zdarzyło się przekroczyć prędkość wyświetlacza a to już było przegięcie tak zwane need for speed.... Moja żonka nie była zachwycona motocyklem i nie jest ich wielką fanką, więc raczej jeździłem i śmigam sam.
Ale do tematu :) Moto kupiłem to miał 13 000km , od razu musiałem kupić sobie jakieś wdzianko ze skóry by się komponować .
Wyjazd na bełchatów
Oczywiście jako że zawsze nam się nudziło
to robiliśmy sobie kilka wypadów dalej. Ja na przykład na
czechy jeden dzień. Piękne winkle , a przede wszystkim proste i
bez dziur drogi!
Wtedy już kolegowałem się ze Zbyszkiem który miał FZ1 wersje GT (pełne owiewki), dużo kilometrów razem zrobiliśmy i to nie koniecznie przepisowo. Ale trudno się oprzeć manetce , jak dotąd zawsze się udawało.
Małe śmiganko w kiepskich warunkach na
Sulejów . deszcz , mokra nawierzchnia , wiatr i nie za
ciepło, ale trzeba przyznać drogi to mamy w tej okolicy nawet
ładne ,a trasa na kielce - bajka . Wrażenia bezcenne.
Jednym z fajniejszych wypadów w 2009 roku był wypad na GP do Brna , tam się działo. Kolega Zbyszek dojechał tylko do granicy , dzień wcześniej nadpalił sprzęgło w drodze starczyło do granicy czeskiej. Ale całe szczęście mieliśmy busa w który mogliśmy zapakować moto. Wypad był 2 dniowy i się udał. W sobotę troszkę przesadziliśmy z degustacja ale wszyscy przeżyli , gorzej z moim namiotem który nie przetrwał próby czasu....
Sezon skończył się dobrze bez żadnych gleb itp, ja w między czasie wiedziałem że będę ojcem w 2010 roku :). Nadszedł czas na zmianę motocykla na teoretycznie spokojniejszy i wygodniejszy . Ale to w kolejnym wpisie dotyczącym epizodu z Buell xb12s który był bardzo krótki...
idę pociąć w CSS, żonka śpi i mała też - a ma już 7 misięcy
Pozdrawiam
Komentarze : 7
Faktycznie trasa Kielce-Sulejów to ładna trasa, może przewiać :D
Pozdrawiam
Super wpis. A Gixer po prostu piękny:)
powiem szczerze było mi bardzo ciężko sprzedać ten motocykl , zrobiłem na nim 13000km w jeden sezon. Już pod koniec go poskromiłem, ale respekt zawsze był. Na pewno jeszcze kiedyś stanie w garażu jakiś GSXR w litrze . Bo od takiej mocy można się uzależnić a suzuki to piękne maszyny i ne zawodne jak się o nie dba.
Znowu fajnie streściłeś sezon w pigułce! ;) Przyznam szczerze, że ten model GSX-R jak wchodził na rynek 10 lat temu to zrobił na mnie ogromne wrażenie i tak na prawdę mam do niego ogromny sentyment. Dodam również, że gdzieś tam z tyłu czaszki mam takie małe marzenie, żeby sobie taki w przyszłości sprawić. Albo chociaż się takim przejechać. Marzyłem o nim 10 lat temu, i w zasadzie nadal marzę. Kontynuuj proszę swoje wpisy! Ciekawie się czyta i zdjęcia też fajne! Pozdrawiam! ;)
Chyba nie dawno Się Zarejestrowałeś na RiderBlogu a masz fajne wpisy ;)
Chyba nie dawno Się Zarejestrowałeś na RiderBlogu a masz fajne wpisy ;)
Kategorie
- Mechanika (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (6)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)